Zdjęcie trochę przekorne. U nas awantury to właśnie rutyna ;-) To prawdziwy fragment mojej rozmowy z Kiki:
Taka przepychanka słowna na zasadzie - ja nie wiem, co się stało, ale jak to nie wiesz trwała jeszcze z 5 minut, na to nadciąga młodsza siostra, która w tym czasie zaczynała z wybieraniem ciuchów na
klasową Wigilię wariować. No i się odzywa: ja wiem, co się z nią stało. Robiłam z tatą pierniki i pewnie została u niego w mieszkaniu. No to już wiedziałam, że jest kaplica. Najlepiej jest wsiąść w rakietę i zwiewać na Marsa :) No i się zaczęło. Zabiję Cię kretynko, odwal się idioto... Dwa piętra pewnie ich słyszały. Ja w tym wszystkim najpierw próbowałam załagodzić sytuację i tłumaczyć synowi, ze może wziąć inną, wyciągałam różne, mówiłam mu, że w innej może nawet wyjść lepiej ten murzynek. Nie. Wrzask. Ja używam tylko tej jednej, a czemu ty pozwoliłaś tej kretynce małej zabrać MOJĄ blachę. Nienawidzę jej. Trzy godziny blaszanego piekiełka...W między czasie uznał-to ja mam to gdzieś i nie robię murzynka... Przychodzi potem, wzrokiem zabija, bierze naczynie żaroodporne, fafota się przy tym, wyzywa - przez was nie uda mi się murzynek. Nienawidzę was, itd... Upiekł w końcu to ciasto i po tych godzinach przychodzi do mnie i mówi: wiesz co mamo, ale jednak w tym naczyniu żaroodpornym wyszedł mi najlepszy murzynek. Od tej pory będę w nim piekł. Tej myślałam, że nie wytrzymam jak to usłyszałam...
A TYMCZASEM W SAMYM ŚRODKU BLASZANEGO PIEKŁA
Liwia przygotowywała ubranie na Wigilię klasową. Kuczę Kiki pół dnia do północy wrzask, płacz, bicie, rzucanie wszystkim. Nic kurka jej nie pasowało. Nagle 200 bluzek po prostu nie są takie, jakby chciała, mimo że dopiero co była z Radkiem kupować nowe ciuchy. Ledwo wróciła i kupiła sobie nowe buty, to po 15 minutach nagle okazało się, że w sumie to te buty są nie takie i w kosz wyrzucona stówa. Potem tego nie założy, bo jakiś szew, tamtego nie, bo źle się na rajstopy wkłada, 10 par butów nagle w ciągu minuty już jej się nie podobają, obcierają, mimo ze specjalnie kombinuje o centymetr większe, za twarde, za miękkie, za sztywne, a te stukają. No ja prdl. Milion kombinacji ubrań jej pokazałam. Nie, wszystko na nic. Ok północy rzuciła się na mnie i wrzeszczała na całe piętro. Ona się nie położy spać dopóki nie znajdzie ubrania na Wigilię, ale wybrać się po prostu nie dało, bo jak? Na końcu usiadłam i patrzyłam się na ścianę i tylko kiwałam głową - słyszę, widzę, rozumiem, yhm...Bo ręce mi opadły. Zasnęła pewnie po 1.30 z wycieńczenia. Ostatecznie ubrania nie znalazła.
Rano wstawałam wiedząc już, co mnie czeka. Raz, ze będzie ciężko ją z łóżka wyciągnąć po tej akcji, dwa, ze znowu zacznie się piekło z ciuchami. Na szczęście po trzech próbach w końcu zgodziła się ubrać coś, bo chciała bardzo iść na tą Wigilię, ale zaczęło się piekło o jedzenie, jakie weźmie do szkoły. Tego nie, tamtego nie, ona chce maliny albo truskawki, a najlepiej to kur... czereśnie w zimie. Kuba upiekł murzynka, którego zawsze lubiła i chętnie zabierała do szkoły, więc mówię-zabierz murzynka. Nie, bo ona już nie lubi. Myślałam, ze nie wytrzymam. Na końcu ja jej zapakowałam to ciasto, bo się i tak 10 minut spóźniłyśmy przez te afery, a po drodze musiałam wejść jeszcze do sklepu kupić jej owoce, bo uznała, ze jak nie kupie owoców, to ona nic nie zje. Miała też kupić coś na Wigilię dla dzieci ze słodkiego, więc znowu afera w sklepie. Więc myślałam, że wybuchnę, ale stwierdziłam, że to i tak nic nie da. Wyszłam ze szkoły to odetchnęłam świeżym powietrzem i migiem do domu zanim Liwia skończy lekcje Wróciła do domu, to się skarżyła - znowu płacz, bo ktoś jej zjadł ciastka, a pani to położyła od niej ciasta za daleko, a w ogóle to strasznie ją brzuch bolał.
Znowu afera, ale w końcu zasnęła na ok 4 godziny. Myślałam, że po tym czasie jej minie, ale
niestety. Obudziła się i zaczęła rzucać chusteczkami i serwetkami, bo nie umiała z nich ułożyć serwetników, potem wzięła kartkę papieru, ale nie, bo to nie serwetnik tylko papieroserwetnik, więc rzucała tymi papierami po pokoju. Potem afera o jedzenie. Tego nie, tamtego nie. Nic od rana nie je, ale wszystko chce, po czym dupa z tego wychodzi. Kur... koniec świata.
PADACZKA Z OBJAWAMI PSYCHIATRYCZNYMI ORAZ SPEKTRUM AUTYZMU
Jak już zauważyliście to tylko jeden z przykładów tego jak wygląda dzień w domu, w którym mieszkają dzieci chorujące na padaczkę skroniową. Sytuacje te to nic innego jak napady padaczki z towarzyszącymi im aurami - awantura o ciuchy, a nazajutrz bóle brzucha i sen u córci, oraz objawami psychiatrycznymi - niepanowanie nad własnymi emocjami, kompletna dezorganizacja psychiczna i całego domu, oraz objawami ze spektrum autyzmu - awantura o konkretną blachę i problem z ubiorami, przywiązanie do konkretnych rzeczy itd...
Bardzo wielu rodziców dzieci chorujących na tą odmianę padaczki zgłasza bardzo podobne, o ile nie identyczne zachowania u swoich dzieci. Ten rodzaj padaczki trudny jest do leczenia. Raz, że często na pierwszy rzut oka nie widać u dziecka nic niepokojącego - no w końcu normalny dzieciak, a dwa ciężko jest odróżnić nietypowe objawy padaczki od "złego wychowania"Konieczna jest współpraca neurologa oraz często psychiatry. U dzieci, jak również u osób dorosłych z tą odmianą padaczki często pojawiają się różne objawy psychiatryczne od agresji po depresję. Poniżej wstawiam
linki do ciekawych stron, na których znajdziecie przydatne informacje na temat tego, z czym może zmagać się osoba chora na epilepsję:
http://www.centrumdobrejterapii.pl/materialy/problemy-i-kryzysy-psychiczne-w-przebiegu-padaczki/
http://www.centrumdobrejterapii.pl/materialy/psychoza-w-przebiegu-padaczki/
Czasem nie warto oceniać książki po okładce, bo oczy i uszy mogą mylić obiektywną ocenę sytuacji.
Wypowiedź lekarza w temacie: czy można pomylić autyzm z padaczką?:
"Współwystępowanie autyzmu i padaczki jest dość złożonym zagadnieniem.
Padaczka występuje u dzieci ze zdiagnozowanym autyzmem częściej niż w populacji ogólnej. Na padaczkę choruje ogólnie ok. 2-3% dzieci, szacuje się natomiast, że choruje na nią ok. 30 % dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
Przyczyny zwiększonego ryzyka są obecnie przedmiotem badań. Postuluje się m. in. rolę wspólnych czynników genetycznych. Trudno jest więc jednoznacznie odpowiedzieć na tak zadane pytanie, bowiem padaczka nie wyklucza autyzmu. Jednakże, pewne postacie napadów padaczkowych mogą przypominać objawy autyzmu, jak np. okresowy brak reakcji lub wykonywanie powtarzalnych, stereotypowych ruchów.
Istnieje ponadto tzw. zespół Landau- Kleffnera, który wymaga różnicowania z autyzmem. Jest to zaburzenie, w którym występują zmiany napadowe w eeg i napady padaczkowe i objawia się utratą zdolności rozumienia mowy oraz mówienia. Utrata zdolności językowych może pojawić się nagle lub następować stopniowo. Zaburzenia komunikacji mogą również poprzedzać wystąpienie napadów padaczkowych na kilka- kilkanaście miesięcy, wówczas jedynym objawem są zaburzenia rozumienia mowy i utrudnienie kontaktu z dzieckiem. Dlatego też, zespół ten może być błędnie diagnozowany jako autyzm. Przyczyny zaburzenia nie są znane, przebieg jest różnorodny, ok. 1/3 dzieci zostaje całkowicie wyleczona, u pozostałych 2/3 pozostają deficyty rozumienia mowy o różnym stopniu nasilenia"
Do sklikania się później. Miłego dnia moi drodzy :)
Gośka i Kiki
No comments:
Post a Comment