Kiedy nie wiedziałam, że moja córka "choruje" na rzadką odmianę padaczki - Zespół Landau - Kleffnera z nabytą afazją rozwojową, bardzo często złościło mnie jej zachowanie. Nie rozumiałam dlaczego stale do mnie krzyczy, albo kiedy trzeba jej było powtarzać 15 razy jedno zdanie, a ona 15 raz zapytała: Ale o co Ci chodzi, bo nie rozumiem?
Budziło to we mnie olbrzymi stres i bezsilność, kiedy po raz kolejny zmuszona byłam szukać sposobu, aby wyjaśnić jej w prosty sposób to, żeby np. sprzątnęła po sobie naczynia, a ona wybuchała agresją niczym nieokiełznany wulkan i zalewała mnie krzykiem. Przecież każdy ma swoją cierpliwość myślałam. Ile można? Czy ona ma gdzieś to, co do niej mówię, czy o co chodzi? Była to podwójnie trudna sytuacja zarówno dla niej jak i dla całej rodziny, która ostatecznie się rozpadła, choćby dlatego, że przez kilka lat nikt nie chciał nas słuchać, a każdy specjalista odsyłał nas z miejsca do miejsca upatrując w tym przyczyn zwykłych etapów rozwojowych, a ze mnie robiąc przewrażliwioną matkę, która nie ma niczego innego do roboty tylko biegać po lekarzach i wynajdywać problemy. Nie było czasu na normalne życie, pojawiła się nieufność do wszystkich naokoło i bezsilność wobec problemu, którego nie potrafiłam rozwiązać. Rodzina patrzy na mnie jak na nieogarniętą matkę rozwydrzonej dziewuchy, sąsiedzi straszą Policją, szkoła myśli, że nie radzę sobie z własnym dzieckiem. Nic tylko usiąść i płakać.
Na początku nie widziałam żadnych większych problemów oprócz dziwnych, nagłych wybuchów niekontrolowanej złości i problemów z równowagą, a o tym, że już od urodzenia dziecko nie budowało ze mną właściwej więzi, dowiedziałam się miesiąc temu w gabinecie neuropsychologa. Córka w dzieciństwie przeszła trzy napady padaczkowe po szczepieniu, które później ustąpiły i byłam przekonana, że to mamy już za sobą. Radziłam się psychologów, specjalistów, lekarzy, ale zewsząd słyszałam, że dziecko w tym wieku ma prawo wpadać w złość, że to normalny etap w rozwoju. Przez wiele lat nikt nie zasugerował mi, żebym udała się z dzieckiem na diagnostykę do Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej, czy do neurologa. Funkcjonowałyśmy w poczuciu coraz większego osamotnienia, a sytuacji, które wymykały się spod kontroli było coraz więcej. W końcu, kiedy córka chwyciła za nóż walnęłam pięścią w stół i obiecałam sobie, że nie wiem jak, nie wiem gdzie, ale coś z tym muszę zrobić. Trafiłam z córką do psychiatry, do którego poszłam prywatnie. Ten stwierdził Zaburzenia zachowania do obserwacji i zapisał rispolept - lek przeciwpsychotyczny, który działał 3 miesiące. Potem kolejny psychiatra, który próbował zrobić z mojej córki niegrzeczną manipulantkę i kolejne leki. W końcu za trzecim razem coś drgnęło i wyszłam z gabinetu z diagnozą Całościowe Zaburzenia Rozwoju, podejrzenie Zespołu Touretta i Landau-Kleffnera. Pierwsza kategoria to nieswoiste zaburzenia neurorozwojowe, do których może zaliczać się spektrum autyzmu i inne, drugie to zaburzenie, w którym dziecko nagle zaczyna używać wulgarnych określeń i często ma różne tiki, a trzecie to rodzaj padaczki, która upośledza mowę. Trzecia kategoria okazała się dla nas kluczowa w późniejszym rozpoznaniu afazji rozwojowej. Córka faktycznie od czasu szczepienia odra świnka różyczka dostała napadów padaczki, aczkolwiek jej dziwnych zachowań oprócz trzech epizodów drgawek nie łączono już potem z padaczką, co dziś wiadomo, że było błędem. Lekarz psychiatra przeanalizował dokumenty medyczne i znalazł w nich liczne zmiany napadowe w każdym niemalże obrazie eeg mózgu i zasugerował wizytę u neurologa dziecięcego.
Wtedy wyszłam z gabinetu z receptą na lek p/padaczkowy, który na długi czas rozwiązał problem z agresją, zauważyłam też lekką poprawę, jeśli chodzi o samą mowę, ale pozostała cały czas otwarta sprawa z brakiem rozumienia mowy innych ludzi oraz z tym, że córka używała do komunikacji bardzo prostych słów, nieadekwatnych do swojego wieku, nie rozbudowywała wypowiedzi, nigdy nie opowiadała żadnych historii, nie potrafiła słownie odtworzyć żadnej sytuacji, w której brała udział, często wymyślała słowa, które nie istnieją lub dodawała do słów nienaturalne końcówki i wyraźnie zaczynała wyłączać się z relacji rówieśniczych, z dnia na dzień wpadała w stany depresyjne, zaczynała tracić radość życia. W wykonanym rezonansie mózgu, który wywalczyłam z neurologami niemalże siłą robiąc z siebie matkę - wariatkę, która sobie Bóg wie co uroiła w głowie, uwidoczniono mikroudar w lewej półkuli mózgu. Półkuli, która odpowiada między innymi za mowę.
Droga, jaką przeszłyśmy, aby otrzymać właściwe diagnozy padaczki - Zespół Landaua-Kleffnera z nabytą afazją była długa i wyboista. O padaczce opowiem kiedy indziej, zresztą już co nie co napisałam we wcześniejszym poście, jako wstęp. Jednak zanim dowiedziałam się, że córka ma afazję, córka przeszła wielokrotne badania psychologiczno - pedagogiczne, niejedną wizytę u psychologa, wiele wizyt u neurologów, psychiatrów i logopedów i żaden z nich przez 9 lat nie uświadomił mi, że moja córka cierpi z powodu afazji rozwojowe, a część z jej zachowań wynika z problemów komunikacyjnych. Diagnozę otrzymałyśmy dopiero dwa miesiące temu i jak Boga kocham nigdy nie wpadłabym na to, że moja córka może mieć afazję tym bardziej, że zaczęła mówić pełnymi zdaniami już w wieku 2 lat i nigdy nie widziałam, by miała z mówieniem większe problemy do czasu.
NAGŁA ZMIANA
To, że córka z dnia na dzień zmieniła się w niepewną siebie, depresyjną dziewczynkę to tylko konsekwencja tego, że przez swoje problemy z mówieniem i rozumieniem mowy utraciła zdolności komunikacyjne z innymi ludźmi przez co stawała się często obiektem drwin, wyśmiewania ze strony rówieśników w szkole, na podwórku, ale też osób dorosłych. Córka coraz częściej nie rozumiała w ogóle co się do niej mówiło, kilkanaście razy pytała o to samo mimo powtarzanych tych samych poleceń na różny sposób. Zauważyłam też, że dziecko zapomina nazw przedmiotów i zamiast nich zaczyna używać opisów, np zamiast powiedzieć podaj mi szklankę mówi: podaj mi to do picia wskazując na stojącą na stole szklankę. Zaczynało mnie to dziwić i w pewnym momencie zaczęłam niektóre rzeczy notować i z biegiem czasu takich dziwnych zachowań zauważałam coraz więcej.
PROBLEMY Z SAMOOCENĄ I FUNKCJONOWANIEM W GRUPIE RÓWIEŚNICZEJ
Zastanawialiście się, czemu dzieci z afazją są często smutne i wycofane,
a nierzadko też mają niską samoocenę? Bo jeśli ciężko im zrozumieć
świat, a świat do tego nie próbuje zrozumieć ich, to tak się właśnie
dzieje...
Do momentu pójścia córki do szkoły nie obserwowałam u niej problemów z niskim poczuciem własnej wartości. Może dlatego, że nie uczęszczała do przedszkola i nie funkcjonowała nigdy w większej grupie rówieśniczej no i zawsze była ze mną lub z osobami najbliższymi, a dopiero kiedy przekroczyła mury szkolne zaczęła się zmieniać nie do poznania. Z dość radosnej i towarzyskiej dziewczynki stała się niepewną i zagubioną uczennicą. Najpierw było wycofanie się z relacji, strach przed wystąpieniami przy większej ilości osób, potem okazało się, że córka kompletnie sobie nie radzi z nauką na każdym praktycznie poziomie odbiegała od rówieśników. Miała duże problemy z czytaniem, pisaniem, rozumieniem tekstu, liczeniem - wszystkim. Mimo otrzymanej szybkiej pomocy córka ostatecznie wylądowała na nauczaniu indywidualnym, co jeszcze pogorszyło jej relacje rówieśnicze. Obecnie córka 4 lata już korzysta z nauczania specjalnego i indywidualnego, otrzymała orzeczenie o niepełnosprawności, a jej przyszłość szkolna stoi pod znakiem zapytania.
Problemów zamiast ubywać to przybywa. Próbujemy rozwiązywać je na bieżąco, ale nie jest to proste i często opadają ręce, a otoczenie nie pomaga, a jeszcze dokłada trosk i zmartwień. Dla takiego rodzica życie przypomina dryfowanie na tratwie po bezkresnym, nieprzewidywalnym oceanie. Za wszelką cenę próbujemy utrzymać się na powierzchni nie mając tak naprawdę pojęcia dokąd dopłyniemy. Krok do przodu, dwa do tyłu i znowu krok do przodu i znowu nadzieja, że się nie cofniemy.
BLISKOŚĆ. TO CO CZYNI NAS RODZICAMI
Temat bliskości w pojęciu rodzicielstwa wydaje się być fundamentalnym. Bez niej nie ma mowy o pełnowartościowym i spełnionym byciu rodzicem. Jakże przekonują się o tym rodzice dzieci neurorozwojowo zaburzonych, dzieci z autyzmem, zespołem aspergera, czy afazją rozwojową. Gdyby nie neuropsycholog, która zwróciła mi ostatnio uwagę na to, że moja córka odkąd skończyła miesiąc odrzucając pierś zaczęła już wtedy zdradzać pierwsze oznaki zrywania ze mną więzi, które później zamanifestowały się poprzez odmawianie wspólnego usypiania, czy czytania książeczek, nie byłabym świadoma tego faktu, że moja więź z córką jest mocno zaburzona i nie z powodu mojego zaniedbania, ale dlatego, że już na etapie płodowym najwyraźniej u córki wystąpiły zmiany (padaczka, cytomegalia, ebv, paciorkowiec), które zaważyły na jej dalszym nieprawidłowym rozwoju układu nerwowego (udar mózgu).
Dzieci zaburzone albo nie tworzą więzi z otoczeniem, albo tworzą więź dysfunkcyjną na zasadzie kocham i nienawidzę. Bardzo trudno jest rodzicom takich dzieci funkcjonować prawidłowo. Często są zagubieni i poprzez poczucie ciągłego osamotnienia wykazują dużą nieufność w stosunku do otoczenia, które często zamiast pomóc to ocenia. Reakcje i oceny społeczeństwa odciskają niemałe piętno na psychice nie tylko dzieci, ale przede wszystkim ich rodziców, którzy zmuszeni zostali przez czynniki niezależne od siebie kompletnie przemeblować swoje życie i dostroić się do potrzeb swoich dzieci, bardzo często kosztem własnego życia prywatnego, spotkań towarzyskich itd... Dużo czasu mija zanim rodzice odnajdą się w nowej roli, zaakceptują rzeczywistość i nauczą się w niej funkcjonować. Ja wciąż się uczę i jestem na początku mojej drogi do bycia lepszym rodzicem dla swoich dzieci.
CZYM JEST AFAZJA I GŁÓWNE JEJ OBJAWY
Jeśli zauważacie, że dziecko lub osoba dorosła zaczyna zapominać nazw
przedmiotów codziennego użytku, zapomina słów, które chce użyć do
zbudowania zdania, to można przypuszczać, ż mamy do czynienia z afazją.
Afazja znamionuje się trudnością w nazywaniu pokazywanych przedmiotów.
Chory zdaje sobie sprawę, z jakim przedmiotem ma do czynienia i do czego
on służy, ale jakby "zapomina" jego nazwy. Jeśli choremu podpowiedzieć
niewłaściwą nazwę, natychmiast to zauważy, natomiast nazwę
właściwą potwierdza i powtarza. Zasadniczo biorąc również i mowa
spontaniczna bywa w tych przypadkach nie całkiem sprawna. Chorzy unikają
precyzyjnych nazw i często posługują się opisami. Afazja amnestyczna
występuje niekiedy jako zejście afazji ruchowej, bywa również izolowana.
Umiejscowienie zasadniczego ogniska w tych przypadkach nie jest ściśle
ustalone. Niektórzy postulują uszkodzenie w obrębie połączeń ośrodków
czuciowych i ruchowych mowy, inni połączeń z okolicą wzrokową lub
uszkodzeń styku płata skroniowego, ciemieniowego i potylicznego w lewej
półkuli.
O tym czym jest afazja można doczytać tu:
http://www.rozkodujmyafazje.pl/?page_id=70
A tutaj o Zespole Landau-Kleffnera:
https://www.orpha.net/data/patho/Pro/pl/ZespLandauaiKleffnera_PL_pl_PRO_ORPHA98818.pdf
ROZMOWY Z AFATYCZNYMI DZIEĆMI...
Są trudne. Rolą rodzica jest po prostu domyślać się tego, co chcą im przekazać dzieci. To wymaga umiejętności słuchania i skupienia się na potrzebach dziecka.
Oto przykładowa rozmowa z moją córką, jakich przeprowadzam wiele dziennie. Trwaja one długo, no niestety często muszę zadać milion pytań i wskazać milion rozwiązań zanim dojdę do tego, co miała na myśli moja córka zwracając się do mnie:
Córka: mamo jestem głodna. Ja: To co byś chciała, może kanapkę?
Córka: Nieee chcę kanapki no zrób mi coś...
Ja: Ale co byś chciała, żebym Ci zrobiła?
Córka: Zrób mi takie coś, no wiesz co i to się robi wiesz jak. No i to.
Ja: Czyli co?
Córka: No nie wiem co... 😊
Dzisiaj to by było na tyle. Temat na pewno ciekawy i wymagający rozwinięcia, ale później. Na pewno będę do tego wracać. To, co chciałam przekazać na dziś to to, żeby uczulić się na potrzeby dzieci, które wykazują trudności komunikacyjne i bywają trudne w zachowaniu i poszukać przyczyn zamiast zwalać to na etapy rozwojowe albo bycie niegrzecznym.
Bycie rodzicem takich dzieci to ciągła nauka cierpliwości. Tak. Bo cierpliwość w tej naszej wspólnej drodze jest złotem. Ja wciąż się jej uczę. Czasem wygrywam, a czasem walczę jak lew, a przegrywam jak mucha. Takie życie.
Do sklikania
Gośka i Kiki
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
DZIEŃ CHOREGO NA PADACZKĘ - RODZICU WYLUZUJ I ŻYJ
Kochani Dziś jest wyjątkowy dzień i będzie wyjątkowy post. Będzie też dość długi. Przepraszam, ale zależy mi na tym, żeby zawrzeć w nim...
-
Dzisiaj trochę o zespole unikania patologicznego. Czym jest owo tajemnicze zaburzenie, nazywane także chorobą? Zespół Unikania Patologic...
-
U dzieci z autyzmem bardzo często występuje duży problem z korzystaniem z toalety. Jest to spowodowane najczęściej brakiem zrozumienia tej f...
-
Tak jak obiecałam piszę post, który będzie chyba jednym z najtrudniejszych moich postów w odbiorze i jednocześnie będzie wymagał otwartośc...
No comments:
Post a Comment