Boże mój, dziś nagle poczułam się strasznie senna. To były sekundy i po chwili fizycznie zobaczyłam i poczułam kogoś, kto rzucił się na mnie i zaczął mnie dusić. Widziałam twarz tej osoby, słyszałam głos, czułam dotyk. Byłam cała "realnie" w tym świecie. Szarpiąc się z napastnikiem próbowałam chwycić za telefon krzycząc o pomoc, żeby ktoś zadzwonił na Policją. Pomoc jednak nie nadchodziła, nikt się nie odezwał, a ja czułam, że opuszczają mnie siły, że nie mogę ruszyć żadną częścią ciała. Widziałam kogoś kto stoi obok, ale nie robi nic. Widziałam realne osoby, które miały twarz, imiona, osoby które znam. Osoby, które były częścią mojego dramatu i nie zrobiły nic, żeby mi pomóc. Czułam jak uchodzi ze mnie życie. Z oczu popłynęły mi łzy: Puść mnie błagam powtarzałam coraz słabsza odwracając głowę w kierunku kogoś, kto myślałam, że przyjdzie mi z pomocą. Resztkami sił próbowałam się uwolnić, ale osoba, która mnie dusiła była ode mnie znacznie silniejsza. Na jej twarzy malował się wyraz nienawiści i triumfu. Boże, próbowałam otworzyć oczy, ale powieki były strasznie ciężkie. Ręce i nogi bezwładne. Walczyłam z własnym ciałem. Prosiłam oczy, aby się otworzyły, ręce, aby odepchnęły napastnika, nogi, by podniosły mnie z łóżka. Za wszelką cenę próbowałam się wydostać, uciec, ale byłam więźniem swojego ciała. Czułam jak przyspiesza mój oddech, jak zaczynają drżeć mi ręce, czułam przeszywający ból rąk, ból nóg, ból każdego mięśnia, jakbym dopiero co wróciła z kilkunastogodzinnej pracy na polu. Czułam jak pieką mnie oczy. Po kilku minutach udało mi się resztkami sił uwolnić. Dość długo otwierałam oczy, by móc sięgnąć po telefon i zadzwonić na Policję. Za wszelką cenę próbowałam uruchomić choćby jedną rękę. Najpierw palce, potem całą dłoń, a na końcu ramię. Każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Posuwałam rękę centymetr po centymetrze w kierunku telefonu, a kiedy już go chwyciłam nagle zrozumiałam, że nic nie widzę. Moje oczy nie były w stanie dostrzec żadnej cyferki na klawiaturze.
Musiałam uciec. Musiałam się podnieść. Musiałam...
Walczyłam ze sobą jeszcze jakiś czas. Czułam fizycznie jak duży opór stawiało mi ciało. Byłam cała sztywna. Czułam się jak więzień samej siebie. Powolutku udawało mi się rozprostować palce. Gorzej było z oczami. To mnie kosztowało o wiele więcej wysiłku. W końcu udało mi się zmusić je do współpracy, a kiedy je otworzyłam zobaczyłam, że jestem w swoim mieszkaniu, jest cisza i spokój, osób, które widziałam nie ma obok mnie. Wszystko było w porządku. Jeszcze 15 minut uspakajałam oddech. Z oczu płynęły łzy wdzięczności za powrót do rzeczywistości i za to, że to co czułam było tylko złudzeniem. Czymś, co się nie stało. Płakałam ze strachu prosząc w duszy Boga, aby zdjął ze mnie ten ciężar. Strach pozostaje jednak na długo. Wróciłam i to jest najważniejsze.
Od dziecka choruję na padaczkę. Napady padaczki u osób chorych są różne. Czasem zdarzają się utraty przytomności z drgawkami, a czasem chory się tylko wyłącza z rzeczywistości i na chwilę traci z nią kontakt. Zdarzają się jednak takie padaczki, podczas których z człowiekiem dzieją się dziwne rzeczy i zostaje wepchnięty do innego świata, czuje, widzi i słyszy rzeczy, których nie ma, może stać się chwilowo agresywny, denerwuje go dosłownie wszystko - każdy dźwięk, każde wypowiadane przez innych słowo, światło... Ma silne poczucie, że dzieje się właśnie coś, co się tak naprawdę nie dzieje i staje się niewolnikiem "innego świata", jest wystraszony, bo nie wie, czy świat, w którym aktualnie się znajduje jest realny, czy to się dzieje naprawdę, czy też nie. Tak wygląda mój świat. Czasem odjeżdżam. Czasem coś porywa mnie w tył odbierając mnie światu. Czuję to fizycznie. Jestem cały czas świadoma tego, że coś się ze mną dzieje. Słyszę innych i wiem, że są obok, ale nic nie mogę zrobić. Raz radość, a raz strach i lęk. Lęk przed kolejnym takim napadem, w którym stracę kontakt z rzeczywistością i coś nierzeczywistego wezmę za stan faktyczny. Wstydzę się z kimkolwiek o tym porozmawiać. Chory na padaczkę boi się wyśmiania i niezrozumienia. Taka jest prawda. Takie jest nasze życie.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
DZIEŃ CHOREGO NA PADACZKĘ - RODZICU WYLUZUJ I ŻYJ
Kochani Dziś jest wyjątkowy dzień i będzie wyjątkowy post. Będzie też dość długi. Przepraszam, ale zależy mi na tym, żeby zawrzeć w nim...
-
Dzisiaj trochę o zespole unikania patologicznego. Czym jest owo tajemnicze zaburzenie, nazywane także chorobą? Zespół Unikania Patologic...
-
U dzieci z autyzmem bardzo często występuje duży problem z korzystaniem z toalety. Jest to spowodowane najczęściej brakiem zrozumienia tej f...
-
Tak jak obiecałam piszę post, który będzie chyba jednym z najtrudniejszych moich postów w odbiorze i jednocześnie będzie wymagał otwartośc...
No comments:
Post a Comment