MAMY DZIECI Z ASD PRZEŻYWAJĄ STRES PODOBNY DO STRESU ŻOŁNIERZY NA MISJACH

Badania naukowe mówią, że mamy dzieci ze spektrum autyzmu przeżywają stres podobny do tego, który przeżywają żołnierze na misjach. Pełna zgoda. Tak jest autentycznie. Sam Juliusz ma zachowania ze spektrum spowodowane zespołem móżdżkowym i sam on generuje mi taki sajgon w chacie, że w chwilach apogeum mam ochotę uciec na biegun. Od tygodnia boli mnie głowa, jestem chronicznie niewyspana, często dokucza mi ból całego ciała ((jakbym seryjnie codziennie ćwiczyła na jakimś poligonie, czy była w Afganistanie) i czuję, jakby cały świat oczekiwał ode mnie pracy ponad moje siły. Tu sąsiadom coś nie pasuje, tam uwagi w autobusie, za chwile w sklepie, lekarze też potrafią dowalić (czytam na grupach, że atakują matki autystycznych dzieci, że te przeszkadzają im w pracy, bo są za głośne, a to znowu nie umieją oddychać jak lekarz im każe, a to bawią się jakimś przedmiotem, a to kiwają się na krześle i coś tam...). Terapeuci wyznaczają określone zadania do wykonania...Tego nie jedz, tamto jedz, teraz usiądź, teraz wstań, nie tego nie wolno, puść, weź nakarm misia...,a tu zwyczajnie jadę na rezerwie i brak sił na cokolwiek. Non stop wymagania z każdej strony. Non stop adrenalina. Jak nie nadpobudliwość, to regres i sikanie po całej chacie, nie ważne, czy to podłoga, zabawki, za łóżkiem, pod łóżkiem, do foremek, wiaderek, skrzynek z zabawkami. Cały dom zasikany. Nic innego nie robię tylko myję podłogę...Do tego problemy z wypróżnianiem się (wiele dzieci autystycznych i chorych neurologicznie je miewa i cierpi), brak snu, nieustanny krzyk i płacz. Regresy. Problemy z mową i komunikacją z czego wynika nieustanny wrzask, problemy z emocjami, rzucanie przedmiotami, wylewanie wody i robienie powodzi w łazience i kuchni..., z zachowaniami obsesyjno-kompulsywnymi: nieustanne mycie rąk, rozbieranie ubrań z powodu jednej plamki, rutynowe zachowania: wszystko musi być dokładnie tak samo codziennie, tak samo leżeć, po tej samej stronie, w tym samym miejscu, przestaw o centymetr, to afera na sto fajerek...Walenie nogami w podłogę, przedmiotami (stymulacje). Wybuchy nieopanowanego śmiechu od 7 rana do 2 w nocy. Żadne leki nie działają. Neurolog odsyła do psychiatry na diagnostykę Zespołu Aspergera, na oddziale rozkładają ręce: my nic nie zrobimy...taki los...Przy tych problemach echolalie i ustawianie wszystkiego w rządkach to pikuś. I to wszystko plus tym podobne muszę pomnożyć przez trzy...I teraz niech mi jakiś Kowalski do choinki jasnej powie, że jest załamany, bo napisał kolokwium na 3, a nie na 5......to nie wytrzymam... ;-)

Dzisiaj krótko...To się wygadałam :)

No comments:

Post a Comment

DZIEŃ CHOREGO NA PADACZKĘ - RODZICU WYLUZUJ I ŻYJ

Kochani Dziś jest wyjątkowy dzień i będzie wyjątkowy post. Będzie też dość długi. Przepraszam, ale zależy mi na tym, żeby zawrzeć w nim...