CZYM SĄ ZABURZENIA METYLACJI?
W najprostszym znaczeniu, już prościej wyjaśnić się nie da, zaburzenia metylacji to są genetyczne uwarunkowania (poprzez mutacje genów metylacyjnych), które pozbawiają lub ograniczają możliwości organizmu do usuwania z niego toksyn.
Jak wiadomo, chyba że nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą, zdrowo funkcjonujący organizm, posiada zdolność do oczyszczania się z wszystkich niepotrzebnych jemu "śmieci", które krążąc w organizmie powodują jego zatruwanie. Te wspomniane śmieci to nic innego jak metabolity przyjmowanych leków, różne niepotrzebne dodatki do żywności itd..itd... Chyba każdy z nas ma świadomość tego, że gdyby nasze organizmy nie czyściły się np ze śmieciowego odpadu po nieograniczonej konsumpcji chipsów, frytek z McDonalda, słodkich żelków, kolorowych barwionych mamb itd... wszyscy bylibyśmy dawno kalekami z zatrutymi mózgami, zniszczonymi wątrobami, chorymi nerkami, czy po udarach, zawałach itp
Metylacja jest kluczowa dla:
1. detoksyfikacji organizmu,
2. włączania/wyłączania genów,
3. wzrostu,
4. leczenia i regeneracji,
5. neuroprzekaźników: serotoniny, dopaminy i melatoniny,
6. tworzenia komórek odpornościowych,
7. systemu nerwowego (autonomicznego),
8. syntezy DNA i RNA (również ochrony przed wirusami, bakteriami, metalami ciężkimi),
9. produkcji energii (ATP),
10. eliminacji histaminy,
11. budowy ścian komórkowych.
Dokładnie opisane jest to w linku poniżej. Nie będę wklejać całego tekstu na zasadzie kopiuj wklej, bo to kompletnie bez sensu. Każdy oczy ma i może sobie poczytać :) :
https://biotechnologia.pl/biotechnologia/krotka-historia-o-metylacji-dlaczego-jest-tak-istotna-dla-zdrowia,16539
3450 GRAM I 60 CENTYMETRÓW SZCZĘŚCIA
Moja córka urodziła się w 2009 roku zupełnie zdrowa, a przynajmniej tak się wszystkim wydawało, jednak wrażliwe oko matki pewne symptomy tego, że coś może być nie tak dostrzegało. W szpitalu położniczym dostała maksymalną ilość punktów -10 w skali Apgar. Krótko po porodzie zauważyłam, że córka ma na ciele wybroczyny, szczególnie na nogach. Lekarze na początku oczywiście podejrzewali małopłytkowość, więc była non stop badana. Również trochę długo utrzymywała się żółtaczka fizjologiczna, co też niepokoiło pediatrę z oddziału położniczego, ale jej niepokoju niestety nie podzielała reszta szpitala, więc wypisano nas do domu z zaleceniami co tygodniowego zjawiania się na badaniach krwi.
Po kilku tygodniach lekarze stwierdzili, że w wynikach nie ma nic niepokojącego, więc dali sobie spokój z badaniami i mimo obciążonego neurologicznie i udarowo wywiadu rodzinnego odesłali nas do domu bez żadnych specjalnych zaleceń.
PIERWSZE OZNAKI ZRYWANIA PRAWIDŁOWEJ WIĘZI DZIECKO - MATKA I PIERWSZE PROBLEMY ZDROWOTNE
Kiedy wróciłyśmy z oddziału położniczego udałyśmy się na pierwsze szczepienie do pediatry, po którym nagle córka kompletnie odrzuciła pierś. Po prostu z dnia na dzień przestała się nią interesować. Nie budziła się nawet na nocne karmienia. Z początku było to nawet miłe móc się wyspać, ale dla pewności wykonałam telefon na oddział położniczy i zapytałam neonatologa, czy to jest normalne, że noworodek nie odczuwa głodu i całą noc do rana przesypia. Dostałam odpowiedź: Proszę pani, jeśli dziecko śpi, to proszę go nie budzić. Widocznie nie jest głodna. Nie umrze przez 12 godzin.
Brak łaknienia nie był jedynym objawem nieprawidłowego rozwoju. Dziecko nie wymagało też usypiania, lulania, śpiewania, kołysania, po prostu, kiedy nadchodziła pora spania dziecko zasypiało i tyle. Kiedy podrosła bardzo źle znosiła próby usypiania, czytania książeczek, czy śpiewania. Zdarzało się, że, kiedy śpiewałam odpychała mnie, zatykała uszy i krzyczała, a książeczkami rzucała lub je darła.
Z dnia na dzień też córka zaczęła cierpieć z powodu problemów gastroenterologicznych. Nagle zaczęły się ciężkie biegunki, z powodu których w ciągu pierwszego roku życia była kilka razy hospitalizowana na oddziale gastroenterologii. Bałam się, że umrze z odwodnienia. W szpitalu z bezsilności wdrożono dietę bezglutenową i bezbiałkową, na której stan córki się znacznie poprawił. Biegunki ustały.Wszystko pozornie wróciło do normy...do czasu...
PIERWSZE NIEPRAWIDŁOWOŚCI ANATOMICZNE
Szybko też zauważyłam, że córka ma dziwną budowę czoła. Przez jego środek biegła mocno pogrubiona prostopadła linia - kość, która widoczna była z oddali. Trafiłam z córką do neurochirurga, który powiedział, że jest to niegroźna kraniostenoza do obserwacji. lekarz uspokoił mnie, że w miarę rozwoju to się wyrówna. Faktycznie dzisiaj zmiana ta jest już mało widoczna, jednak córka od kilku lat skarży się na tętniące bóle głowy, które zawsze były przez lekarzy bagatelizowane.
KRANIOSTENOZA
U niektórych dzieci dochodzi do przedwczesnego zarośnięcia szwów czaszkowych. Problem ten określa się mianem kraniosynostoza lub kraniostenoza (ang. craniosynostosis, craniostenosis).
Polega on na tym, że szwy czaszkowe u niemowlaka (jeden lub kilka) są zarośnięte od razu po jego przyjściu na świat. Problem zwykle stwierdza się bezpośrednio po narodzinach dziecka, zdarza się jednak, że kraniosynostoza rozpoznawana jest już w trakcie ciążowych badań ultrasonograficznych.
Kraniosynostozy nie wolno jednak bagatelizować, ponieważ w przebiegu tej choroby może dochodzić do wystąpienia objawów nadciśnienia wewnątrzczaszkowego. Dodatkowo kraniosynostoza bez operacji wiąże się z ryzykiem wystąpienia ucisku pewnych obszarów mózgu, co ostatecznie skutkować może m.in. zaburzeniami widzenia, a i nawet spowolnieniem rozwoju psychoruchowego.
KIEDY PO SZCZEPIENIU OKAZUJE SIĘ, ŻE DZIECKO WCALE NIE JEST DZIECKIEM ZDROWYM
Kiedy córka doszła w końcu do siebie została zaszczepiona żywym szczepieniem Priorix - odra świnka różyczka. Po kilku godzinach ku mojemu przerażeniu przestała chodzić tak jak wcześniej, zaczęła tracić równowagę, wchodziła w futryny, przewracała się z pozycji siedzącej na głowę, utykała, wyłączała się, sztywniała i wywracała oczami, wpadała w nieuzasadnione furie. Zadzwoniłam wtedy do pediatry i opowiedziałam jej o tym, co się dzieje z moim dzieckiem. Pani doktor od razu skierowała nas na oddział z podejrzeniem PADACZKI. Po wielu badaniach eeg uznano, że są zmiany napadowe i eeg jest brzydkie. Stwierdzono też prawostronny niedowład i mózgowe porażenie dziecięce w stopniu lekkim i odesłali do domu bez leków z zaleceniami wykonania rezonansu mózgu, gdyby stan dziecka się pogarszał. Rezonans został wykonany ponieważ zaburzenia neurologiczne się utrzymywały. Jego wynik wszystkich zszokował. Pojawiła się w nim zmiana poudarowa.
Dzisiaj coraz więcej lekarzy mówi mi, że winna jest mutacja MTHFR.
KIEDY DZIECKO WPADA W CIĄG CHORÓB
Z dnia na dzień było już tylko gorzej. Córka ze zdrowego pozornie dziecka stała się dzieckiem przewlekle chorym. Kiedy ustały biegunki, zaczęły się wymioty, później dołączyły do tego przewlekłe pneumokokowe zapalenia płuc i oskrzeli. Antybiotyki tylko pogarszały sprawę. Z jednego zapalenia córka wchodziła w następne. W końcu pediatra wycofała się z leczenia antybiotykami, bo uznała, że to tylko dolewa oliwy do ognia. Ratowałyśmy się domowymi sposobami, nebulizacjami, oklepywaniami itd...Udało się jednak zwalczyć pneumokoki tylko dzięki czujności naszej pani doktor pulmonolog, która wykryła pneumokoki wykonując specjalne badanie w tym kierunku.
Córka ponownie trafiła też na gastroenterologię, gdzie w badaniu neurologicznym lekarz stażysta neurologii potwierdził, że dziecko ma padaczkę i włączył leki p/padaczkowe, które zostały przez innego lekarza odstawione z uwagi na jego zdaniem - brak "widocznych" napadów.
W wieku 2.5 roku rozwój córki wg specjalistów jeszcze nie odbiegał od normy. Córka mówiła pełnymi zdaniami, przechodziła normalne etapy rozwojowe, ale była dzieckiem chorym z rozwijającą się również astmą oskrzelową.
SZKOLNE PIEKŁO
Kiedy myślałam, że nie może nas spotkać już nic gorszego niż do tej pory, okazało się, że najgorsze miało dopiero nadejść z chwilą przekroczenia przez córkę progu szkoły.
Nagle z pozornie normalnie rozwijającego się dziecka stała się dzieckiem opóźnionym o 3 lata w stosunku do rówieśników. Zaczęły się niewytłumaczalne, dziwne problemy z mową - dziecko nagle przestawało rozumieć mowę innych osób, trzeba było polecenia powtarzać 10 razy na różne sposoby, córka zapominała nazw przedmiotów, słów, kilkanaście razy rozpoczynała zdanie od nowa. Nigdy wcześniej nie obserwowałam tego typu problemów.
Oczywiście zgłaszałam to wszędzie, gdzie się dało - u lekarzy pediatrów, specjalistów, ale słyszałam tylko, że jestem przewrażliwioną matką, że mam za dużo czasu na doszukiwanie się problemów, że mi się nudzi i ze zdrowego dziecka chcę zrobić chore.
Jedynym miejscem, w którym mi uwierzono, na tamten czas oczywiście, była szkoła podstawowa, do której uczęszczała córka. Nauczyciele potwierdzili, że dziecko ma problemy i powinnam się z nia udać do Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej. Wkrótce badania psycho-pedagogiczne potwierdziły liczne opóźnienia i nadwrażliwości oraz opóźnienie mowy.
Ładne kilka lat walczyłam z systemem o diagnozy, których żaden specjalista nie chciał mi dać na piśmie. Mimo wielu zaświadczeń o padaczce Klinika Neurologii wciąż się wahała z diagnozą, a ostatecznie odesłano nas do psychiatry z podejrzeniem problemów psychiatrycznych, a wszystko dlatego, że córka stała się z dnia na dzień bardzo agresywna, zaczęły się u niej dziwne urojenia wzrokowe i słuchowe, przekształcanie rzeczywistości, nie rozumienie i pogarszanie się komunikacji z innymi ludźmi - objawy spektrum autyzmu, które wpisał jej psychiatra w kartę.
Córka była w tak kiepskim stanie psycho-fizycznym, do tego stopnia, że w szkole rozpoczęła nauczanie indywidualne, kształcenie specjalne i dwa razy przerabiała 2 klasę, gdyż traciła z chwili na chwilę wszystkie wyuczone umiejętności. Tłukłam się z nią od lekarza do lekarza, od specjalisty do specjalisty, od psychologa do psychologa. Wszędzie słyszałam tą samą śpiewkę, że jestem przewrażliwiona, albo że oni nie wiedzą, co z tym zrobić. W końcu zostałyśmy z tym wszystkim same na środku bezkresnej drogi, która wiodła donikąd.
Córkę oprócz padaczki trawiły alergie na pszenicę, żyto, wieprzowinę, wołowinę, białko i ryby, konia, pleśnie itd...,infekcje wirusowe - szczególnie powikłana mononukleoza, która rozwaliła jej odporność ,paciorkowcowe zapalenia stawów i płuc, po których rozpoczęła się fala problemów z mową oraz straszne wysypki skórne oraz liczne nagle pojawiające się znikąd siniaki. Niektóre zdjęcia pokazuję poniżej po to, żebyście mieli pogląd na to, co się może dziać z dziećmi, które cierpią z powodu zaburzeń metylacji.
Żaden lekarz nie poinformował mnie o tym, jakie badania mogłabym wykonać dziecku. Słyszałam za to coraz to głupsze wyjaśnienia. Jedna pani dermatolog próbowała mi wmówić, że wysypka córki oznacza u niej jakąś chorobę psychiczną, z kolei siniaki najprawdopodobniej wynikają z ukrytego ADHD, które miało się pojawiać nagle w nocy, kiedy wszyscy spali, a dziecko pewnie w tym czasie rzucało się na ściany i się obijało ;-)
Dziś wiadomo już, że córka ma aktywne destrukcyjne polimorfizmy MTHFR.badanie wykonałam u genetyka, do którego skierowanie wymusiłam sama na pediatrze czytając w internecie, że ciągłe choroby i brak reakcji na leczenie może wynikać z problemów z oczyszczaniem organizmu z toksyn. Okazało się, że miałam rację. Do tego dorobiłam badania krzepliwości krwi i okazało się, że te również odbiegają od normy. Miałam za to dziecko bardzo chore, po udarze, a padaczką, a latami wszyscy robili z córki chorą psychicznie. Dzisiaj wiadomo już, że Liwia choruje na rzadką postać padaczki skroniowej objawiającej się ciężkimi psychozami i zaburzeniami psychicznymi. W końcu się poddałam i przestałam chodzić po lekarzach, a pediatra rozkładała ręce.
Niestety problemów nie było widać końca, gdyż u córki zaczęły się też problemy z żywieniem (trochę opisałam przy okazji Świąt Bożego Narodzenia w poście tutaj:https://umyslywyjatkowe.blogspot.com/2018/12/wigilijne-troski-przy-wigilijnym-stole.html) , bóle brzucha, przewlekłe bóle głowy, stawów, kości, mięśni, ciągła agresja, omamy i stany psychotyczne. Dopiero po 8 latach psychiatra stwierdził całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia percepcji i postrzegania oraz podejrzenie zespołu Landau - Kleffnera (padaczka upośledzająca mowę i rozumienie tego, co się do niej mówi). Córka traciła wcześniej wyuczone umiejętności, a pomoc szkolna nie przynosiła oczekiwanych efektów.
Postępy były mizerne w stosunku do tych oczekiwanych. W lipcu 2017 roku na oddziale stwierdzono do tego hipertriglicerydemię oraz zapalenie żołądka i dwunastnicy. Odesłano mnie z dziećmi do poradni chorób metabolicznych uznając, że to coś z metabolizmem. Obecnie stan córki się pogarsza. Ma przewlekłe infekcje paciorkowcowe, rezygnuje ze sportu, który uwielbia, płacze na bóle stawów, męczą ją uciążliwe wysypki i zmiany skórne. Ma też powiększone węzły w pachwinach, wysokie ASO oraz ciężkie niedobory witaminy D3, które zagrażają jej zdrowiu.
W wieku 9 lat ma już powiększającego się żylaczka i jest pod kontrolą. Wyniki krwi córki były też konsultowane z profesor hematologii i niestety podejrzewają u niej rozwijającą się skłonność do zakrzepicy.
11.12.2017 przyszły pierwsze wyniki badań metabolicznych, które wykazały za wysoki poziom homocysteiny oraz niedobory acetylkarnityny.
Rok temu trafiłyśmy do szpitala z ciężką infekcją paciorkowcową. Córka przeszła aż 3 miesiące leczenia dwoma antybiotykami. Paciorkowiec zaatakował stawy i był w natarciu na układ nerwowy. Do tego poczynił zmiany rozedmowe w płucach. Pojawiła się też małopłytkowość na zmianę z nadpłytkowością... Pani genetyk, nefrolog i hepatolog uważają, że u córki, mimo młodego wieku, mutacja Mthfr czyni największe szkody i że pojawienie się zakrzepów i kolejnego udaru niedokrwiennego to tylko kwestia czasu. Ważna jest profilaktyka. Córka ma również zmiany astmatyczne i aktualnie dostaje również leki p/astmatyczne, ma obniżone białko s, które przyczynia się do rozwijania się zakrzepicy. Obecnie Liwia ma również zapalenie jelit i czeka ją kolonoskopia. Liwia leczona jest w Centrum Zdrowia Dziecka w poradni gastroenterologicznej.
Dwa miesiące temu Testy językowe TRJ, które również wykonałam sama prywatnie u neuropsychologa, wykazały dużą afazję rozwojową. Obecnie córka uczęszcza na specjalną terapię do Centrum Stymulacji Rozwoju Dziecka.
W dniu dzisiejszym pod znakiem zapytania stoi przyszłość szkolna córki. Padaczka tak uszkodziła układ nerwowy, że postępy w nauce są wątpliwe, a jeśli będą to mizerne i powolne. W wieku 10 lat córka potrafi zapomnieć jak się pisze. Obecnie córka korzysta z wielospecjalistycznej pomocy psychiatryczno-neurologicznej oraz psychologiczno-pedagogicznej. Za terapie, leczenie i wizyty muszę płacić duże pieniądze. Większość pomocy nie jest refundowana. Bez specjalistycznej pomocy córka może nie skończyć szkoły.
O tym z jaka padaczką i afazją mierzy się moja córka pisałam w poprzednim poście. Link do niego tutaj:
https://umyslywyjatkowe.blogspot.com/2018/12/miedzy-sowami.html
KTOKOLWIEK POWIE WAM, ŻE ZABURZENIA METYLACJI NIE ISTNIEJĄ - KŁAMIE
Jeśli dotrwaliście do tej części to wiecie już tyle, że absolutnie nikt nie wmówi już Wam, że zaburzenia metylacji to fikcja. To nie jest fikcja. To rzeczywistość dzieci z zaburzeniami neuro - rozwojowymi. Jak zlepicie to wszystko w jedną całość to rysuje się cały obraz dziecka zaburzonego neuro - rozwojowo już od chwili narodzenia aż po dziś dzień.
PODSUMUJMY:
Nigdy nie należy bagatelizować:
- problemów pojawiających się po szczepieniach
- niechęci dziecka do ssania piersi
- niechęci dziecka do jedzenia
- ciągłych opornych na leczenie infekcji
- niewyjaśnionych wysypek i wybroczyn, szczególnie wybroczyn
- dziwnych zachowań wskazujących na problemy neurologiczne - zawieszanie się, niczym nie wytłumaczalna agresja, problemy ze spaniem, sztywnienie, bezdechy afektywne bądź nie, drgawki gorączkowe, drgawki bezgorączkowe, zaburzenia koncentracji, bóle głowy, zaburzenia równowagi
- regularnych drobnych odchyleń w wynikach badań krwi
- dziwnych deformacji ciała
- naczyniaków na ciele
- bólów nóg
- obfitego pocenia się i wysiłku podczas ssania piersi lub butelki
- nocnych krzyków
- problemów z komunikacją - nie patrzenie w oczy, nie reagowanie na dźwięki, imię, brak zainteresowania zabawkami i światem, dziwne schematyczne ruchy, nie wodzenie wzrokiem itd...
Mi lekarz, specjalista od chorób metabolicznych powiedział jasno - padaczka, problemy naczyniowe, choroby, wynikają z zatrucia mózgu toksynami i winę za to ponoszą polimorfizmy MTHFR, a to tylko jeden gen. Genów metylacyjnych odpowiedzialnych za oczyszczanie organizmu z toksyn jest około 400. Cały panel metylacyjny nie jest jednak refundowany na NFZ, ale samo badanie MTHFR już tak.
GDZIE ZNAJDZIECIE POMOC?
Jeśli coś Was u dziecka niepokoi, chodzi głównie o jego rozwój, w każdym większym mieście
funkcjonuje darmowa Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna, do której warto się udać złożyć wniosek o gruntowane przebadanie dziecka pod kątem psycho-pedagogicznym. Są również specjalne darmowe Poradnie dla dzieci z autyzmem, gdzie również można udać się po pomoc. Nie wahajcie się korzystać z konsultacji z dobrymi neurologami. Bardzo dobrym pomysłem jest udanie się z niemowlakiem do neuropsychologa, który powie Wam, czy Wasze dziecko rozwija się prawidłowo. Ci rodzice, którzy zauważają, że ich dziecko nie mówi, podczas, gdy jego rówieśnicy już dawno, mogą wykonać u dziecka testy językowe u neuropsychologa TRJ. Testy wykażą, czy dziecko ma poważniejszy problem z mową, czy to raczej inny problem. Warto również korzystać z pomocy foniatry i laryngologa, logopedy i pedagoga. A nade wszystko lekarz specjalista od problemów metabolicznych, jeśli zauważycie takie objawy, które wypisałam powyżej, ma obowiązek zrobienia badań MTHFR za darmo oraz profilu metabolicznego dziecka na oddziale gastroenterologii i chorób metabolicznych. Zawsze możecie się także zwrócić albo do mnie na priv strony Umysł Wyjątkowy, albo do rodziców dzieci z padaczką, czy autyzmem. Oni posiadają zarówno wiedzę jak i doświadczenie i na pewno udzielą Wam wszelkich niezbędnych wskazówek, co robić, jak robić i gdzie robić.
Nie dajcie zrobić z siebie wariatów, przewrażliwionych rodziców. Szukajcie specjalistów, czytajcie prace naukowe, dokształcajcie się w domach, pytajcie i oczekujcie od lekarzy odpowiedzi na nurtujące Was pytania. I jeśli jakiś nieogarnięty typ poprosi Was o dowody naukowe to odpowiedź jest jedna: NASZE DZIECI SĄ NAJLEPSZYM DOWODEM NAUKOWYM.